Anna Walentynowicz (1929-2010)

Profil

Skończyła cztery klasy podstawowej. Pracowała jako pakowaczka margaryny i spawacz. Opozycjonistka, legenda „Solidarności”, działaczka Wolnych Związków Zawodowych, więzień PRL. „Stała się symbolem robotniczej walki o sprawiedliwość”.

Biografia

Anna Lubczyk (później Walentynowicz) przyszła na świat w nieistniejącym już dziś chutorze wchodzącym w skład wsi Sienne (obecnie Sadowe) w niezbyt zamożnej, ukraińskiej, chłopskiej rodzinie Lubczyków: Nazara i Pryśki z domu Paszkoweć. Wychowywała się z pięciorgiem rodzeństwa: Olgą, Piotrem, Katarzyną, Wasylem oraz przyrodnim bratem Iwanem. Członkowie rodziny przyszłej działaczki „Solidarności” byli „sztundami” – wyznawcami protestanckiego pietystycznego ruchu religijnego, który pojawił się na Ukrainie w połowie XIX w., zdobywając sporą popularność zarówno wśród niemieckich kolonistów na Wołyniu, jak i części ich ukraińskich pracowników czy sąsiadów.

Jak powiesz, że jesteś Ukrainką, to cię zamordują

Anna skończyła cztery klasy szkoły podstawowej. Niestety działania wojenne uniemożliwiły jej dalszą edukację. Trafiła do rodziny polskich gospodarzy – Teleśnickich, u których pracowała fizycznie niemal przez 20 godzin na dobę, aby „zasłużyć” na wikt i opierunek. Opuściła Wołyń. Po zakończeniu działań wojennych zamieszkała wraz z Teleśnickimi we wsi Rudniki pod Gdańskiem (obecnie część miasta nad Motławą). Wciąż traktowana była jak darmowa siła robocza. Gospodarze nie tylko zakazali jej podawania prawdziwej narodowości („Jak powiesz, że jesteś Ukrainką, to cię zamordują”), ale też nieraz przyszło jej doświadczać bicia z ich strony. Wciąż poniżana, w wieku 16 lat, postanowiła uciec od swoich „opiekunów”, a właściwie prześladowców. W Gdańsku ekspatriantka z Kresów, zajmowała się pracą dorywczą jako sprzątaczka lub opiekunka do dzieci.

Przodownica pracy i ideowe otrzeźwienie

Pierwszą stałą pracę otrzymała w Zakładach Przemysłu Tłuszczowego „Amada” w Gdańsku na stanowisku pakowaczki margaryny. „Już nie jestem służącą, jestem robotnicą! Taką, jak te uśmiechnięte dziewczyny z plakatów – z piłą, młotkiem, na traktorze” – wspominała. Niedługo później Anna rozpoczęła kolejną, z punktu widzenia jej dalszego życiorysu, niezwykle ważną pracę. W Stoczni Gdańskiej ukończyła kurs spawacza, by wkrótce zostać prawdziwą przodownicą pracy. Potrafiła wyrobić nawet 270 proc. normy, a artykuły o jej osiągnięciach pojawiały się nawet w lokalnej prasie. „I tak dzień w dzień: pobudka – piąta rano, dziecko do żłobka, elektrody, elektrody, jakieś zebranie, posiedzenie kolektywu, teraz odebrać syna ze żłobka, po drodze jakieś zakupy, powierzyć dziecko sąsiadce i znów do pracy. Wyśpię się następnej nocy. Ale nie narzekałam. Miałam pracę i umiała ją szanować” – pisała po latach. Początkowo Anna angażowała się w działalność Związku Młodzieży Polskiej oraz Ligi Kobiet, pozostając wzorową proletariuszką. Reprezentowała nawet socjalistyczną młodzież na międzynarodowym Festiwalu Młodych Bojowników o Pokój w Berlinie. Wydaje się jednak, że to właśnie podczas tego wyjazdu przyszło „ideowe otrzeźwienie”. Anna, która na własnej skórze doświadczyła nieustannej kontroli, nachalnej indoktrynacji, unifikacji postaw, po powrocie ze zlotu, oddała legitymację ZMP. Z powodu problemów zdrowotnych, po piętnastu latach pracy jako spawacz, rozpoczęła pracę w stoczni na innym stanowisku – suwnicowej.

W wirze wielkiej historii

Dalsze losy przyszłej ikony „Solidarności” są dość dobrze znane. Podczas Grudnia ’70 Anna Walentynowicz brała udział w antykomunistycznych protestach robotniczych w Trójmieście i w strajku w Stoczni Gdańskiej, przygotowując m.in. posiłki dla strajkujących. Od 1978 r., działając w WZZ, udostępniała mieszkanie jako punkt kontaktowy, redagowała i kolportowała niezależne pismo „Robotnik Wybrzeża” oraz współorganizowała obchody rocznic Grudnia ’70, kultywując pamięć ofiar komunistycznego mordu na robotnikach. Jako działaczka WZZ znalazła się w zainteresowaniu operacyjnym Służby Bezpieczeństwa. Niepokorna suwnicowa niejednokrotnie była prześladowana i zatrzymywana na 48 godzin. W sierpniu 1980 r. Walentynowicz została zwolniona z pracy. Stało się to bezpośrednią przyczyną wybuchu 14 sierpnia strajku w Stoczni Gdańskiej. Pierwszym postulatem protestujących było przywrócenie jej do pracy. „Nawet ci, którzy nie mieli okazji poznać jej z bliska, nazywają ją Panią Anią. Po sierpniu dziesiątki komitetów zakładowych proponowały jej honorowe członkostwo. Stała się symbolem robotniczej walki o sprawiedliwość. Jej bezkompromisowa uczciwość, nieustępliwa walka z kłamstwem i nieprawością zawsze budziły nienawiść i chęć odwetu komunistycznej władzy” – pisał „Tygodnik Mazowsze”. Po wprowadzeniu stanu wojennego Anna Walentynowicz była internowana i więziona. „Pani nigdy nie będzie w encyklopedii” – usłyszała w 1984 r. od funkcjonariusza SB podczas przesłuchania w Zakładzie Karnym w Lublińcu. Anna Walentynowicz 10 kwietnia 2010 r. udawała się na groby polskich oficerów zamordowanych przez NKWD, aby oddać im hołd. Z tej podróży już nie powróciła.


Brak dostępu do ankiet

Aby wziąć udział w ankiecie musisz posiadać konto oraz musisz być zalogowany.



Skip to content