Irena Sendlerowa (1910-2008)

Talenty

  • Opiekun zdrowia
  • Społecznik

Profil

Od początku okupacji niemieckiej zaangażowała się w niesienie pomocy Żydom. W czasie powstania warszawskiego była sanitariuszką. Bohaterkę przypomniały światu… cztery kilkunastoletnie uczennice z Kansas w USA. Opisały jej historię w dziesięciominutowej sztuce napisanej na szkolną olimpiadę historyczną.

Biografia

„Tego, że trzeba pomagać potrzebującym, nauczyłam się w domu rodzinnym. Dlatego nie jestem żadną bohaterką” – mówiła Irena Sendlerowa, Sprawiedliwa Wśród Narodów Świata, w Polskim Radiu w 2005 roku. 

 

Trzeba podać rękę… 

 

Urodziła się w Warszawie. Ojciec, Stanisław Krzyżanowski, był lekarzem, działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej, założycielem pierwszego stołecznego sanatorium przeciwgruźliczego. Pacjentami Krzyżanowskiego było wielu ubogich Żydów. Matka, Janina, zajmowała się domem. Jako dwulatka Irena zachorowała na krztusiec – rodzice zdecydowali się na przeprowadzkę do uzdrowiska w Otwocku. Pięć lat później na tyfus plamisty zmarł jej tata – zaraził się od pacjentów podczas epidemii. „Ojca znałam krótko, ale pamiętam z dzieciństwa, że często powtarzał, że ludzie nie dzielą się na podstawie rasy czy pochodzenia, ale na dobrych i złych. A drugą maksymą, którą wbił mi w moją dziecięcą głowę, było zdanie: »Pamiętaj, że jak ktoś tonie, to trzeba mu podać rękę«” – opowiadała po latach. W szkole średniej należała do harcerstwa. W latach 30. studiowała polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim, robiąc dodatkowe kursy na wydziale pedagogiki. W czasie tzw. getta ławkowego demonstracyjnie siadała po „niearyjskiej” stronie, solidaryzując się z prześladowaną młodzieżą żydowską. Oprócz nauki podjęła pracę w Obywatelskim Komitecie Pomocy Społecznej, gdzie prowadziła dział opieki nad matkami nieślubnych dzieci. 

 

Wyprowadzała dzieci skazane na śmierć 

 

Dwa miesiące po rozpoczęciu II wojny światowej Niemcy wydali zarządzenie o zakazie udzielania pomocy rodzinom żydowskim. Sendlerowa znalazła sposób na omijanie tego przepisu. „Kiedy hitlerowcy postanowili wymordować naród żydowski, nie mogłam na to patrzeć obojętnie” – wspominała. Załatwiła  dla siebie i kilku koleżanek przepustki do getta. Wchodziły tam pod pretekstem kontroli sanitarnych i dezynfekcji. Wnosiły pieniądze, żywność, ubrania, lekarstwa oraz szczepionki przeciw tyfusowi plamistemu. Kiedy w 1942 r. utworzono Radę Pomocy Żydom „Żegotę”, Irenę Sendler ps. Jolanta została mianowana szefową Referatu Dziecięcego. Wraz ze swoimi współpracownikami zorganizowała akcję przemycania dzieci żydowskich z getta. Niemowlęta usypiano luminalem i wywożono w workach, pudłach, drewnianych skrzynkach, w karetce sanitarnej. Nieco starsze przemycano pierwszym rannym tramwajem, którym kierował zawsze ten sam zaufany motorniczy. Dzieci kilkuletnie opuszczały getto przez gmach sądu lub kościół, który też miał dwa wejścia i wyjścia. Nierzadko jedyną drogą ratunku były kanały i piwnice domów leżących tuż przy murach getta. „Niosła pomoc nie na miarę możliwości, ale znacznie ponad miarę możliwości i na tym polega jej niezwykłość. Znalezienie ratunku dla tylu dzieci graniczyło z cudem i ten cud się zdarzył. Ona i jej wspólniczki wchodziły do getta i wyprowadzały dzieci skazane na śmierć. To wymagało niezwykłej odwagi. Pani Irena taką odwagę miała zawsze” – mówił prof. Michał Głowiński, uratowany w czasie wojny przez Irenę Sendlerową. Ocalone dzieci były umieszczane w polskich rodzinach lub zakładach opiekuńczych w Warszawie i poza stolicą. Dzięki odważnej decyzji Matyldy Getter, matki przełożonej prowincji warszawskiej Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, która zobowiązała się przyjąć każde dziecko przemycone z getta, wiele z nich trafiło do sierocińców prowadzonych przez siostry franciszkanki. Z powodu swojej aktywności Irena Sendlerowa została aresztowana przez gestapo. Torturowano ją i bito, w końcu skazano na śmierć. „Żegota” uratowała ją, przekupując niemieckich strażników. Do końca wojny ukrywała się pod zmienionym nazwiskiem w wielu miejscach. W czasie powstania warszawskiego niosła pomoc w jednym ze szpitali jako pielęgniarka, niekiedy asystując przy operacjach. 

Życie w słoiku 

Ocalone przez nią dzieci dziś mają 80-90 lat. Mieszkają w kilku krajach świata. Reprezentują różne zawody. „Mają rodziny lub żyją samotnie. Wszyscy zmagają się z problemami zdrowotnymi, cierpią z powodu bólu pamięci, na który nie ma lekarstwa. Te dolegliwości potęgują się z wiekiem. Dokucza im nerwica, bezsenność, klaustrofobia. Mają poczucie osamotnienia w cierpieniu. Ich współmałżonkowie, dzieci i wnuki nie zawsze znają prawdę o ich wojennych przeżyciach. Często korzystają z pomocy terapeutów. Uważają, że Irena Sendlerowa była jedyną osobą, która ten ból pamięci rozumiała” – mówiła w jednym z wywiadów Anna Mieszkowska, autorka książki o Sendlerowej. W 1965 roku została uhonorowana przez izraelski instytut Yad Vashem medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. „Jeśli Talmud mówi, że ten, kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat – to Pani Irena uratowała nie jeden, lecz dwa i pół tysiąca światów. To kosmos uratowanych istnień w wielkim i czarnym sezonie umierania. Uratowała dzieci, a one kryją w sobie ten świat, który na nie dopiero czeka (…). A więc ratować dziecko – to jakby dwa razy ratować świat: realny świat dzieciństwa i potencjalny świat dorosłości, dzieci i wnuków, które się narodzą. Ratować dziecko, to ratować ciągłość pokoleń” – pisał prof. Jacek Leociak. Od zapomnienia polską bohaterkę uratowały nastolatki z Kansas. W 1999 r. napisały na szkolny konkurs historyczny dziesięciominutową sztukę „Life in a jar” („Życie w słoiku”), tytułem nawiązując do sposobu, w jaki zostały przechowane informacje o ratowanych dzieciach. Skromne przedstawienie oparte na faktach pokazywane jest w Stanach Zjednoczonych i w innych krajach w zmieniającej się obsadzie. Dzięki tej inicjatywie w USA powstała również fundacja propagująca postawę Ireny Sendlerowej. 


Brak dostępu do ankiet

Aby wziąć udział w ankiecie musisz posiadać konto oraz musisz być zalogowany.



Skip to content