Janusz Korczak (Henryk Goldszmit) (1878/79-1942)

Talenty

  • Humanista
  • Opiekun zdrowia
  • Społecznik

Profil

Wychowawca, pedagog, lekarz, pisarz, publicysta, działacz społeczny. Autor książek o Maciusiu i Kajtusiu. Przeszedł do historii jako opiekun dzieci. W czasie II wojny światowej, choć mógł się ratować, pozostał do końca ze swoimi wychowankami.

Biografia

„Jutro kończę 63 albo 64 lata” – napisał w swoim „Pamiętniku” na dwa tygodnie przed śmiercią, do końca nie wiedząc, kiedy dokładnie się urodził. Henryk Goldszmit, bo tak właściwie się nazywał, pochodził z zamożnej zasymilowanej rodziny żydowskiej. Jego pradziad był szklarzem, dziadek lekarzem, zaś ojciec, znanym warszawskim adwokatem. Janusz rozpoczął naukę w rosyjskim gimnazjum filologicznym na warszawskiej Pradze. Nie przepadał za szkołą i uczył się raczej przeciętnie – raz nawet musiał powtarzać klasę. „Ten chłopiec nie ma ambicji” – mówiła o sześcioletnim Henryku jego matka. To „gapa, cymbał, idiota i osioł” – nazywał go ojciec. Młody Henio szczególnie interesował się literaturą, której poświęcał cały swój czas. Jeszcze jako uczeń gimnazjum zadebiutował w tygodniku humorystyczno-satyrycznym „Kolce” , jako autor humoreski „Węzeł gordyjski”, dotyczącej wychowania dzieci. Z pismem tym współpracował przez kilkadziesiąt lat publikując na łamach około 250 tekstów. Z kolei na konkurs literacki im. Ignacego Paderewskiego dramat „Którędy?”, który podpisał pseudonimem „Janasz Korczak”, zaczerpniętym z tytułu powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego „Historia o Janaszu Korczaku i pięknej miecznikównie”.

Leczył i pomagał bezpłatnie 

Po zdaniu matury dostał się na Wydział Lekarski Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego. Poznając tajniki medycyny równolegle rozwijał się literacki. W okresie studiów powstała jego pierwsza powieść „Dzieci ulicy”. Pracował również w bezpłatnej czytelni dla dzieci. Po  otrzymaniu lekarskiego dyplomu rozpoczął pracę w szpitalu dla dzieci. Leczył bezpłatnie. Następnie objął funkcję dyrektora nowo otwartego żydowskiego Domu Sierot. Placówka pod zarządem Korczaka stała się miejscem wyjątkowym, w którym każdy z wychowanków był „gospodarzem, pracownikiem i kierownikiem”, a dziecięca społeczność działała „na zasadach sprawiedliwości, braterstwa, równych praw i obowiązków”. Korczak wprowadził instytucję „sądu dziecięcego”, pod który postawiony mógł zostać także wychowawca. Z czasem założył też fermę rolną, która pomagała mu utrzymać podopiecznych. Była ona także warsztatem szkoleniowym, gdzie mogli się oni uczyć ogrodnictwa i rolnictwa. Korczak pozostawał jednocześnie aktywny jako pisarz i publicysta. Nowele dla dzieci i młodzieży, z „Królem Maciusiem Pierwszym” na czele, są czytanie do dnia dzisiejszego. Jego powieść „Dziecko salonu”, krytykująca mieszczańskie metody wychowawcze, przyniosła mu rozgłos i uznanie. Znane stały się też jego artykuły na łamach prasy, w których krytykował poziom i zakres opieki medycznej, jakim objęci byli ludzie niezamożni. Już po odzyskaniu przez Polskę niepodległości uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej, pracując jako lekarz w wojskowych szpitalach epidemicznych. Zaraził się tyfusem. Pielęgnowała go w domu mama, która sama zapadła na chorobę i zmarła. W tym czasie ukazała się najważniejsza praca pedagogiczna Korczaka „Jak kochać dzieci”.

Nie ma dzieci – są ludzie 

Korczak podkreślał, że „nie ma dzieci – są ludzie; ale o innej skali pojęć, innym zasobie doświadczenia, innych popędach, innej grze uczuć”. „Korczak nie szukał braków, deficytów dziecka. Pokazywał jego siłę i rozwój” – podkreślała prof. Barbara Smolińska-Theiss. Zabiegał szczególnie o prawo dziecka do szacunku, które uznawał za najważniejsze i szczególne. „Jest to prawo nadające dziecku uprawnienia do  wypowiadania się w swoich i cudzych sprawach, do poważnego i sprawiedliwego traktowania jego spraw,  do protestu i upominania się, a nawet żądania  stosownych dla siebie rozwiązań,  do własnej niewiedzy, do smutku,  do własnego trudu rozwoju, poprawy, do własnych błędów, do działania” – wyjaśniała wykładnię Korczaka prof. Smolińska-Theiss. Pozostawał bezwzględnym, nieubłaganym przeciwnikiem kary cielesnej. „Baty dla dorosłych nawet, będą tylko narkotykiem, nigdy – środkiem wychowawczym” – pouczał. Był nie tylko teoretykiem, ale i praktykiem. Zainicjował wydawanie eksperymentalnego tygodnika dzieci i młodzieży „Mały Przegląd” – jako dodatku do dziennika „Nasz Przegląd”. Było to pismo całkowicie tworzone „przez dzieci i dla dzieci”. Związał się także z Polskim Radiem, na falach którego pod pseudonimem „Stary Doktór” wygłaszał oryginalne w formie i treści pogadanki dla dzieci. Z kolei na łamach prasy niestrudzenie apelował również do rodziców. „Wychowawca, który nie wtłacza, a wyzwala, nie ciągnie, a wznosi, nie ugniata, a kształtuje, nie dyktuje, a uczy, nie żąda, a zapytuje – przeżyje wraz z dzieckiem wiele natchnionych chwil, łzawym wzrokiem nieraz patrzeć będzie na walkę anioła z szatanem, gdzie biały anioł triumf odnosi”. 

Do końca ze swoimi podopiecznymi 

Po wybuchu II wojny światowej Dom Sierot wraz ze 150 dziećmi został przeniesiony do getta. Sam Korczak, bez opaski z gwiazdą Dawida, do której noszenia zmuszeni byli Żydzi, interweniował u władz okupacyjnych w sprawie zarekwirowanego wozu ziemniaków należącego do sierot. Z tego powodu został aresztowany i zatrzymany na Pawiaku. Po miesiącu zwolniono go. Uratował go jeden z byłych wychowanków, który wpłacił kaucję. Po wyjściu na wolność przez cały ten czas Korczak nie przestawał szukać pomocy materialnej dla sierot, pisał listy, petycje oraz bezpośrednio zwracał się do różnych instytucji i osób prywatnych. Odrzucał kolejne propozycje ratunku – nie przyjął pomocy w opuszczeniu getta i ukryciu się, jaką oferowali mu przyjaciele, a w dniu deportacji, podczas trwania tzw. „wielkiej akcji”, czyli głównego etapu eksterminacji ludności warszawskiego gett – odmówił opuszczenia dzieci i pracowników Domu Sierot. Wraz z wieloletnią współpracowniczką Stefanią Wilczyńską oraz wychowankami doprowadzeni zostali na Umschlagplataz, skąd wywieziono ich do obozu zagłady w Treblince. 


Brak dostępu do ankiet

Aby wziąć udział w ankiecie musisz posiadać konto oraz musisz być zalogowany.



Skip to content