Paweł Jasienica (1909-1970)

Talenty

  • Humanista

Profil

Żołnierz Armii Krajowej, dziennikarz, publicysta, pisarz historyczny. Popularyzator dziejów Polski. Zapłacił wysoką cenę za swoje przekonania. Krótko przed śmiercią został zepchnięty na margines życia publicznego, był szkalowany, pozbawiono go prawa publikowania książek.

Biografia

Paweł Jasienica, a właściwie Leon Lech Beynar, urodził się w Symbirsku nad Wołgą, gdzie jego rodzina osiadła w połowie XIX wieku. Już jako mały chłopiec pochłaniał historyczne książki. Nie miał jednak opinii kujona – raczej niezłego łobuza. Wyniki w nauce małego Lecha pozostawiały wiele do życzenia. Na świadectwie z klasy czwartej same trójki. Z łaciny – niedostateczny. Piątka jedynie z historii. Ukończył historię na Uniwersytecie Stefana Batorego, podczas studiów należał do Klubu Intelektualistów oraz Akademickiego Klubu Włóczykijów, gdzie nadano mu przydomek Bachus. Przed wojną pracował jako nauczyciel historii w Grodnie, był spikerem w Polskim Radiu Wilno. Publikował też w „Słowie Wileńskim” redagowanym przez Stanisława Cata-Mackiewicza. W 1935 r. ukazała się pierwsza książka Beynara pt. „Zygmunt August na ziemiach dawnego Wielkiego Księstwa”. 

Adiutant „Łupaszki” 

Uczestniczył w wojnie obronnej Polski w 1939 r. Później wstąpił w szeregi ZWZ-AK. Był redaktorem pism konspiracyjnych. Uczestniczył w walkach o Wilno w ramach akcji „Burza”. Miesiąc później jego oddział stoczył bitwę z wojskami sowieckimi w okolicach Grodna i został rozbity. Przyszły popularyzator dziejów Polski trafił do niewoli i został wcielony do Ludowego Wojska Polskiego. Zdezerterował. W 1945 r. został adiutantem, a następnie zastępcą rotmistrza Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” – dowódcy 5. Wileńskiej Brygady AK, działającej po zakończeniu wojny m.in. na Podlasiu. Ranny w potyczce, kurował się we wsi Jasienica (stąd pseudonim), gdzie do czasu wygojenia się ran ukrywał go na plebanii miejscowy proboszcz. Jako rekonwalescent nie wrócił do oddziału, zerwał z konspiracją. W Krakowie, gdzie znalazł się w 1946 r., podjął pracę w redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Został aresztowany dwa lata później przez komunistyczną „bezpiekę”. Ku własnemu zaskoczeniu dość szybko wyszedł na wolność. „27 sierpnia 1948 r. zostałem uwolniony przez Dyrektora Politycznego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Nie spodziewałem się tego wcale. Powiedziano mi: «Wyjdzie Pan na wolność, zobaczymy, czy się to Ojczyźnie opłaci». Nie podpisywałem żadnych zobowiązań. Nawet zobowiązania do milczenia” – wspominał po latach. Jasienica mógł cieszyć się wolnością dzięki interwencji Bolesława Piaseckiego, co na kilka lat związało go ze środowiskiem Stowarzyszenia PAX.

Bez marksistowskiej metodologii 

W 1960 r/ Jasienica wydał „Polskę Piastów”, a trzy lata później „Polskę Jagiellonów”. Obie książki przyniosły mu niezwykłą popularność. „On miał nostalgię do Polski silnej, do siły w polityce. Uważał, że było wielkim nieszczęściem, że Polska nigdy nie mogła osiągnąć tego stanu. Tylko za Jagiellonów” – mówił przyjaciel Jasienicy, Stanisław Stomma. Książki Jasienicy – inaczej niż większość ówczesnych publikacji nie były przesiąknięte marksistowską wizją dziejów. Stanowiły dla wielu Polaków alternatywę dla zakłamania i przemilczeń oficjalnej historiografii. „Opracowując książkę, starałem się dochować wierności przekonaniu, które stanowi istotny składnik mego poglądu na świat. Przekonaniu, że zwyczajna, ile rzetelna informacja, to jedno z najważniejszych zadań jakie sobie człowiek może wytyczyć” – tłumaczył Jasienica. „Chodzi mi tylko o to, by dzieje polskie opowiedzieć. Nie roszczę sobie najmniejszych pretensji do rangi naukowca, nie jestem też popularyzatorem wiedzy. Zwyczajna literacka opowieść, tyle tylko, że stroniąca od wszelkiej fikcji” – dodawał. Córka pisarza wspominała jego niesamowitą dyscyplinę: „Potrafił sobie narzucić bardzo regularny tryb życia. Po śniadaniu i obowiązkowym telefonie do babci, który zawsze rozpoczynał słowami: «Dzień dobry, mamo, jak się mama czuje?», około ósmej zasiadał do maszyny i do godziny czternastej, czyli do obiadu, pisał, robiąc krótkie przerwy na kawę”. 

Wszyscy mamy u niego dług 

Po zerwaniu z PAX-em angażował się w różne inicjatywy opozycyjne, m.in. jako wiceprezes Związku Literatów Polskich i PEN Clubu oraz prezes Klubu Krzywego Koła. Należał do sygnatariuszy Listu 34, a w cztery lata później ostro skrytykował decyzję władz o zdjęciu „Dziadów” ze sceny Teatru Narodowego. Podpisał też list do rektora Uniwersytetu Warszawskiego w obronie represjonowanych studentów. Został za to gwałtownie zaatakowany przez Władysława Gomułkę i marcowych propagandzistów, którzy zarzucili mu działalność w „zbrodniczej bandzie Łupaszki” oraz sugerowali, że uwikłał się we współpracę z UB, o czym miało rzekomo świadczyć jego szybkie zwolnienie z aresztu. Nazwisko pisarza objęto zapisem cenzorskim. On sam poddany był towarzyskiemu ostracyzmowi. Był także inwigilowany przez „bezpiekę” (od 1959 r.) – regularnie donosiło na niego 30 osób. W ostatnim okresie życia doświadczył osobistego dramatu. Związał się z Zofią O’Bretenny, 40-letnią pracownicą jednego z dziekanatów UW. Jasienica nie wiedział, że jego ukochana, którą poślubił, współpracuje z SB i cały czas donosi na niego i jego przyjaciół. O tragicznych losach Pawła Jasienicy jego przyjaciel Władysław Bartoszewski powiedział: „to historia godna pióra Dostojewskiego”. „Wszyscy mamy do spłacenia Lechowi Beynarowi –  Pawłowi Jasienicy dług wdzięczności za to, co zrobił w walce o niepodległość Polski i duchową suwerenność Polaków, szczególnie dlatego, że los nie pozwolił mu na satysfakcję pełnej rehabilitacji politycznej i moralnej za życia” – dodawał. 


Brak dostępu do ankiet

Aby wziąć udział w ankiecie musisz posiadać konto oraz musisz być zalogowany.



Skip to content