Tadeusz „Teddy” Pietrzykowski (1917-1991)

Talenty

  • Społecznik

Profil

Przedwojenny wicemistrz Polski i mistrz Warszawy w wadze koguciej. Szczupły i drobny, ale o świetnej technice i fenomenalnej szybkości. W Auschwitz nazywany był „białą mgłą”. Wielokrotnie nokautował dużo większych rywali. Podczas niemal pięcioletniego pobytu w niemieckich obozach koncentracyjnych stoczył około 60 pojedynków. Przyjaźnił się z o. Maksymilianem Kolbem i rotmistrzem Witoldem Pileckim.

Biografia

Po jednej stronie „obozowego ringu” niemiecki kryminalista, kapo obozu w Auschwitz − Walter Dünning. Przedwojenny mistrz Niemiec w wadze średniej. Waga: 70 kg – potężne bicepsy i imponująca masa mięśniowa. Po drugiej polski więzień – Tadeusz Pietrzykowski, pseudonim „Teddy”. Waga: 40 kg − właściwie sama skóra i kości. Stawka: pół bochenka chleba i kostka margaryny. Kto zwyciężył? 

Numer 77 

Urodził się w Warszawie. Dzieciństwo brutalnie przerwała śmierć ojca − od tego momentu wychowaniem Tadeusza zajęła się jego mama, Sylwina. To ona wpoiła mu, że najważniejszymi wartościami są Bóg, honor i ojczyzna. Jako nastolatek wstąpił do 16. Warszawskiej Drużyny Harcerskiej im. Zawiszy Czarnego. Później tak wspominał swoich kolegów z drużyny: „Zapisali się w latach okupacji pięknymi czynami, godnymi dobrych Polaków. Należeli do nich dr Jan Kaczyński, Krzysztof Baczyński, Julian Szajnowicz”. Jako gimnazjalista rozpoczął także treningi bokserskie u sławnego Feliksa „Papy” Stamma, który szybko odkrył wielki talent niepozornego chłopca. Cztery lata przed wybuchem wojny Tadeusz wygrał walkę z mistrzem Polski Antonim Czortkiem „Kajtkiem” w wadze koguciej. „Szybki, zwinny, długoręki, o średniej sile ciosu, jest »Teddy« zawodnikiem posiadającym rzadką właściwość dobierania metody walki w zależności od indywidualności przeciwnika” – pisali o  Pietrzykowskim dziennikarze. Uznano go za najlepszego pięściarza Warszawy. Prasa nazywała go „żelazną pięścią”. Dynamicznie rozwijającą się karierę sportową przerwał atak Niemców na Polskę. „Teddy” walczył w obronie Warszawy. Wstąpił do konspiracji. Podjął próbę przedostania się do formującej się we Francji polskiej armii. Po ujęciu na Węgrzech, Pietrzykowskiego wysłano pierwszym transportem do KL Auschwitz. W obozie został oznaczony numerem 77. 

Oganiał się ode mnie jak od muchy

Do historii przeszła jego walka stoczona w obozie z Walterem Dünningiem, przedwojennym mistrzem Niemiec w wadze średniej. „Uderzyłem go lewym prostym. Zdublowałem cios jeszcze raz i jeszcze raz. Dünning oganiał się ode mnie jak od muchy. Później skontrowałem go prawą ręką na szczękę. Cios doszedł celu aż Walterowi odskoczyła głowa” – wspominał po latach Pietrzykowski. Po pierwszej rundzie, dotychczas pewni siebie esesmani, stracili swój animusz, obserwując doskonałą technikę Polaka. „W czasie przerwy zauważyłem zdziwienie panujące wśród Niemców, którzy jakby »cieplej« zaczęli na mnie spoglądać. Natomiast koledzy Polacy zaczęli mnie zagrzewać do walki wołając »bij Niemca«”. W drugiej rundzie Teddy zaatakował skutecznie lewym sierpowym. Pod nosem kapo pojawiła się krew. W tym momencie Niemiec przerwał walkę. Podszedł do wychudzonego więźnia i uśmiechnął się. Powiedział, że spotkał godnego przeciwnika. Po tych słowach wręczył Teddy’emu cały bochenek chleba. Walka z Dünningiem była pierwszym w historii obozu pojedynkiem bokserskim z udziałem więźniów. Po Dünningu przyszedł czas na kolejnych przeciwników, a walki zaczęły się odbywać na profesjonalnym ringu przy udziale bokserskich sędziów. W pojedynkach z Polakami Teddy starał się nie zadawać im poważniejszych ciosów, aby Niemcy nie mieli satysfakcji z bratobójczej walki. Podobnie traktował „przeciwników” pochodzenia żydowskiego. Rozumiał, że dla skrajnie wycieńczonego organizmu prawdziwy pojedynek może oznaczać śmierć. Dlatego podpowiadał im, by nie forsowali się, markował ciosy i stosował uniki. Z czasem obozowi nadzorcy wyszukiwali Teddy’emu w kolejnych transportach nowych rywali z różnych państw okupowanej Europy – Francuzów, Holendrów, Duńczyków. Polski bokser walczył również z niemieckimi mistrzami Wilhelmem Maierem, wicemistrzem Europy z 1927 r. w wadze średniej, a także podwójnym mistrzem Niemiec Harrym Steinem. Z obydwóch pojedynków wyszedł zwycięsko. Esesmani zaczęli nazywać go „Weiss Nebel”, co znaczy „biała mgła”. Pseudonim nawiązywał do stylu walki Teddy’ego, stosującego perfekcyjną technikę uników. Dzięki swoim obozowym wyczynom przeszedł do legendy: „Jeszcze dziś tkwi w nas pamięć o numerze 77, który bił Niemców jak chciał” – pisał o Teddym jeden ze współwięźniów, pisarz i poeta Tadeusz Borowski.

Opanuj swój wybuchowy charakter 

Pietrzykowski wykorzystywał swoje pięści nie tylko w ringu, ale także do pomocy innym. Pewnego dnia był świadkiem znęcania się nad więźniem. „Mając zgodę SS-manów podszedłem do Vorarbeitera pytając go za co bije więźnia” − wspominał Teddy. „Vorarbeiter odburknął obraźliwie: »zamknij pysk ty durny Polaczku!«. Uderzyłem go wówczas raz, za drugim ciosem upadł na ziemię. Nagle złapał mnie ktoś za rękę mówiąc: »nie bij synu, bracie, nie bij synu!«. Proszący miał na nosie okulary w drucianej oprawie z których jedno ramię zastępował kawałek sznurka. Zaśmiałem się z niego stwierdzając: »Co, lepiej aby on ciebie bił?«. Tego proszącego więźnia widziałem wówczas po raz pierwszy. Jego twarz była jakaś nienormalna: łagodna, dziwnie spokojna”. Był to Maksymilian Kolbe. Później ich drogi przecinały się wielokrotnie. Przyszły święty pouczał Pietrzykowskiego, aby ten Bogu pozostawił wymierzanie sprawiedliwości. Teddy uczestniczył później w apelu, w trakcie którego o. Kolbe postanowił oddać swoje życia za innego więźnia. Nie mógł wówczas zrozumieć tego aktu. Jednak, wiele lat później, pisząc relację o franciszkaninie podkreślał: „Rady i wskazówki jakie od niego [o. Kolbe] otrzymałem były dla mojego niespokojnego usposobienia skutecznym lekiem i są nim do dnia dzisiejszego”. Teddy w Auschwitz zaangażował się także w konspiracyjne działanie – po przybyciu do obozu Witolda Pileckiego, wstąpił do organizowanej przez niego tajnej siatki pod nazwą Związek Organizacji Wojskowej, której głównym celem było niesienie pomocy najbardziej potrzebującym. Nieoczekiwanie Pietrzykowski został przeniesiony do obozu koncentracyjnego w Neuengamme. Wyzwolenia przez żołnierzy brytyjskich doczekał w Bergen-Belsen. Wstąpił do 1 Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka, gdzie zajmował się prowadzeniem ćwiczeń sportowych dla żołnierzy. Po wojnie wrócił do Warszawy. Stoczył jeszcze jedną, ostatnią walkę ze swoim największym przedwojennym rywalem − Antonim Czortkiem, ale ją przegrał. Przez kilkadziesiąt lat pracował z młodzieżą jako trener i nauczyciel.


Brak dostępu do ankiet

Aby wziąć udział w ankiecie musisz posiadać konto oraz musisz być zalogowany.



Skip to content