Talenty
Profil
Inżynier i projektant, który niewielką rybacką wioskę przekształcił w 120-tysięczne miasto z jednym z najnowocześniejszych w skali Europy portem.
Biografia
„Był to człowiek niewysokiego wzrostu, o dobrze zachowanych czarnych włosach, posrebrzonych na skroniach, z wąsem angielskim. Na ulicy chodził z cienką czarną, srebrem okutą laseczką. Łagodnego usposobienia, bardzo zawsze spokojny, skromny” – wspominał inżynier Stanisław Hueckel.
Urodzony inżynier
Tadeusz Wenda urodził się w czasie powstania styczniowego. Pochodził z warszawskiej rodziny inteligenckiej (jego ojciec był wieloletnim naczelnikiem Archiwum Akt Dawnych). Wykształcenie zdobywał w rodzinnym mieście oraz w Petersburgu. Po uzyskaniu dyplomu inżyniera, projektował linie kolejowe w całym rosyjskim imperium. Kierował również budowami portów bałtyckich, m.in. w łotewskiej Windawie i estońskim Rewlu. Na swoim koncie miał też projekt mostu kolejowego przez Niemen pod Olitą.
Jak było w Gdyni? Tak, jak w Biblii!
Osiadł w Warszawie, gdzie został pracownikiem Ministerstwa Robót Publicznych, a następnie w Warszawskiej Inspekcji Żeglugi. „Ze służbą w państwie rosyjskim zerwałem z chwilą gdy podczas ewakuacji urzędników z Warszawy do Rosji nie poszedłem w ich ślady, lecz pozostałem w kraju” – wspominał. Otrzymał następnie specjalną misję dokonania rozeznania co do możliwości korzystania z portu w Wolnym Miejsce Gdańsku przez państwo polskie. Okazało się to niemożliwe ze względu na rosnące w mieście wpływy niemieckie. Po analizie kolejnych potencjalnych lokalizacji (m.in. Puck, Rewa, Hel) doszedł, jak sam stwierdził, „do przekonania, że jedynym i najlepszym miejscem do budowy portu jest dolina między tzw. Kępą Oksywską i Kamienną Górą”. „Dokonany przez Wendę wybór, choć początkowo kontestowany, został ostatecznie przyjęty, a jemu samemu powierzono stanowisko kierownika budowy” – wskazuje prof. Włodzimierz Suleja. Sam Wenda opracował swój projekt bezpłatnie. „Jak było w Gdyni w roku 1920? Tak jak w Biblii. Na początku stworzył Bóg niebo i ziemię, odłączył wodę od lądu i dodatkowo przylepił do tego ubogą, zacofaną wioskę rybacką Gdynię! To było wszystko, co zastał (…) inicjator, jedyny projektant i budowniczy portu w Gdyni inżynier Tadeusz Wenda (…) zostawił w Warszawie szczęśliwą rodzinę, bardzo obszerne luksusowe mieszkanie i duże miasto i przyjechał do Gdyni, gdzie był brak najelementarniejszych wygód bytowania” – wspominał Jan Żelewski, sekretarz Kierownictwa Budowy Portu w Gdyni.
Atak w niemieckiej prasie
Oficjalne otwarcie „Tymczasowego Portu Morskiego i Schroniska dla Rybaków” nastąpiło 29 kwietnia 1923 r. Kilka miesięcy później do portu w Gdyni przybył francuski statek pasażerski „Kentucky”. „W wyniku działań, których Wenda był duszą, w krótkim czasie został oddany do użytku najnowocześniejszy port bałtycki, a Gdynia z rybackiej wioski przekształciła się w 120-tysięczne miasto” – podkreśla prof. Suleja. Gdynię ustępowała pod względem wielkości przeładunków jedynie takim gigantom jak Rotterdam, Antwerpia, Hamburg, Londyn, a na Bałtyku – Kopenhadze. Mimo niewątpliwego sukcesu w niemieckiej prasie ukazał się szereg artykuł wskazujący, że baseny portowe w Gdyni zostały zlokalizowane w niewłaściwym miejscu i… zostaną zamulone piaskiem. Te absurdalne zarzuty zaczęto powtarzać w Polsce. Doszło nawet do tego, że koncepcji Wendy wybranej po długiej dyskusji i analizach, musieli bronić niezależni eksperci z Norwegii i Szwecji. Dopiero ich zdanie przekonało wszystkich, że port został zbudowany w najlepszym z możliwych miejsc. Na emeryturę Wenda przeszedł w 1937 r. Po wojnie, z powodu zaawansowanego wieku i złego stanu zdrowia, nie uczestniczył w odbudowie polskich portów. Jego misję podjęli przedwojenni współpracownicy.
Brak dostępu do ankiet
Aby wziąć udział w ankiecie musisz posiadać konto oraz musisz być zalogowany.