Wojciech Korfanty (1873-1939)

Talenty

  • Humanista
  • Społecznik

Profil

Ojciec Niepodległości. Jeden z najbardziej znanych polityków dwudziestolecia międzywojennego. „Gdyby nie moje starania, to by dziś Katowice nie były polskie” – mówił. W przeprowadzanych na Górnym Śląsku plebiscytach i rankingach, zaliczany jest do najwybitniejszych Ślązaków.

Biografia

Urodził się w osadzie Sadzawka (obecnie Siemianowice Śląskie). Jego ojciec był górnikiem. Czytać nauczyła go matka na „Żywotach świętych” Piotra Skargi. 

Wyczuwał niemczyznę na kilkadziesiąt metrów

Jako uczeń katowickiego Gimnazjum Królewskiego założył tajne kółko, którego celem było szerzenie kultury polskiej i znajomości literatury. Młody Wojciech chodził z wielką laską, którą odgrażał się, że będzie bił swoich wrogów i z „ukochanym psem, wilczurem, który, jak mawiał jego właściciel, był wytresowany tak, że wyczuwał niemczyznę na kilkadziesiąt metrów” – opowiadał prof. Paweł Wieczorkiewicz. Brał udział w propolskich zebraniach, gdzie negatywnie wyrażał się o niemieckim kanclerzu Bismarcku, za co ostatecznie został ze szkoły usunięty. „Zasługę mojego uświadomienia narodowego przypisać muszę moim hakatystycznym profesorom w gimnazjum w Katowicach, którzy zohydzaniem wszystkiego co polskie i co katolickie wzbudzili we mnie ciekawość do książki polskiej, z której pragnąłem się dowiedzieć, czym jest ten lżony i poniżany naród, którego językiem w mojej rodzinie mówiłem” – wspominał sam Korfanty po latach. 

Męczennik za sprawę polską 

Niezwykle zdolny i błyskotliwie inteligentny, studiował prawo i ekonomię na kilku wyższych uczelniach niemieckich – politechnice w Charlottenburgu, Królewskim Uniwersytecie we Wrocławiu i na uniwersytecie w Berlinie. Tam, jak sam pisał, „wpadł w koło młodzieży narodowej; zaczęło się nowe życie”. Studiów ostatecznie nie ukończył, poświęcając się publicystyce i polityce. Podczas odsłonięcia pomnika Adama Mickiewicza w Warszawie poznał liderów Ligi Narodowej – Zygmunta Balickiego i Romana Dmowskiego, z którymi zaczął współpracować. Ostre w tonie antyniemieckie artykuły, które umieszczał na łamach prasy endeckiej, wzbudziły zainteresowanie władz niemieckich. Oskarżony o „podburzanie ludności”, stanął przed sądem w Poznaniu. Skazano go na cztery miesiące więzienia. Temu krótkiemu epizodowi więziennemu Korfanty zawdzięczał popularność. Zaczął być traktowany jako męczennik „za sprawę”. Niedługo po wyjściu na wolność jako pierwszy Polak zdobył mandat poselski z Górnego Śląska do Reichstagu. W niemieckim parlamencie wystąpił z żądaniem przyłączenia do państwa polskiego wszystkich polskich ziem zaboru pruskiego. 

Otruty arszenikiem? 

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości został mianowany przez rząd polski komisarz plebiscytu na Górnym Śląsku, kierował całością przygotowań organizacyjnych, propagandowych i politycznych. Współkierował II i III powstaniem śląskim, zabiegając o korzystny dla Polski werdykt aliantów. Jako polityk wystąpił przeciw rządowi Jędrzeja Moraczewskiego. Przez lata był w konflikcie z Józefem Piłsudskim, w którym widział niebezpiecznego, czerwonego radykała, a wyprawę kijowską ocenił jako „pogoń za romantycznymi marami szlacheckimi”. Podjął działalność polityczną w szeregach Chrześcijańskiej Demokracji. Doprowadził do zjednoczenia śląskiego odłamu chadecji z organizacją ogólnopolską i został wybrany na prezesa zarządu głównego. Był wicepremierem w rządzie Wincentego Witosa i jego doradcą. Wydawał też dziennik „Polonia”, która pod względem rozmachu i nowoczesności stosowanych technik wydawniczych była jedną z najlepszych gazet ówczesnej Rzeczypospolitej. „Przypominam sobie jego gabinet, z zewnątrz nie było klamki. Jak się ktoś chciał do niego dostać, to musiał się zgłaszać w sekretariacie, z kolei sekretariat zawiadamiał telefonicznie stryja. To był człowiek szalenie pracowity” – wspominała Anna Beczała, bratanica Korfantego. Z powodu swoich poglądów politycznych został aresztowany i osadzony w twierdzy brzeskiej. Obawiając się dalszych represji udał się na emigrację do czeskiej Pragi. Do Polski nie mógł wrócić nawet na pogrzeb swego syna Witolda, ponieważ rząd premiera Sławoja-Składkowskiego odmówił mu wydania glejtu bezpieczeństwa. Po aneksji Czechosłowacji wyjechał przez Niemcy do Francji. Był jednym z założycieli Frontu Morges (wraz z Ignacym Paderewskim, Józefem Hallerem i Wincentym Witosem), a później organizatorem i prezesem Stronnictwa Pracy powstałego z połączenia chadecji i Narodowej Partii Robotniczej. Na kilka miesięcy przed rozpoczęciem II wojny światowej wrócił do Polski. Został aresztowany i osadzony na Pawiaku. Pomimo protestów opinii publicznej spędził tam prawie 3 miesiące. Zwolniono go ostatecznie z powodu ciężkiej choroby. W szpitalu mówił do zaprzyjaźnionego pisarza i tłumacza Juliusza Żuławskiego: „No i widzi pan, panie Juliuszu, jak mi Polska zapłaciła”. Zmarł wkrótce potem. Okoliczności jego śmierci do dziś budzą kontrowersje. Według jednej z hipotez Korfanty miał zatruć się oparami arszeniku, którymi nasączone były ściany jego celi. „Podobno operujący go (…) chirurg, pułkownik Szarecki, zauważył owrzodzenie wątroby typowe dla zatruć właśnie arszenikiem” – wskazywał dr Janusz Osica.


Brak dostępu do ankiet

Aby wziąć udział w ankiecie musisz posiadać konto oraz musisz być zalogowany.



Skip to content