Benedykt Dybowski (1833-1930)

Talenty

  • Naukowca
  • Opiekun zdrowia
  • Społecznik

Profil

Przyrodnik, naukowiec, odkrywca, lekarz i społecznik. Napisał ponad 350 prac naukowych. Był najbardziej znanym Polakiem na Syberii. Do dziś jego imieniem zostało nazwanych ponad sto gatunków zwierząt i roślin.

Biografia

„Ten, co kocha kraj swój, potrafi sercem być w nim zawsze, chociażby oddalony o tysiące kilometrów; kto zaś tej miłości nie posiada, temu będzie własny kraj obcy, chociażby w nim przebywał” – mówił Benedykt Dybowski, którego życie wpisało się w czas zaborów i wojny. Urodził się w Adamczynie, na Białorusi, w majątku dziadków ze strony matki, w wielodzietnej rodzinie szlacheckiej herbu Nałęcz. Od najmłodszych lat pasjonował się przyrodą. Stryj, biolog-amator, uczył chłopca rozpoznawać rośliny, pokazał jak prowadzić zielnik i – co musiało wpłynąć na wyobraźnię młodego Benedykta – hodował w terrariach przeróżne zwierzęta.
Doktorat z pszczół i nieszczęsny pojedynek

Po ukończeniu gimnazjum został studentem medycyny i biologii. Rozprawą o rybach karpiowatych Inflant zyskał opinię znakomitego badacza na uniwersytecie w Dorpacie. Pomimo sukcesów naukowych został usunięty z uczelni z powodu… uczestnictwa w pojedynku w charakterze sekundanta. Studia kontynuował we Wrocławiu, a następnie w Berlinie, gdzie otrzymał tytuł doktora na podstawie rozprawy o determinacji płci u pszczół. Gdy ukazało się „O powstawaniu gatunków” Karola Darwina, Dybowski jako jeden z pierwszych zrozumiał rewolucyjność teorii ewolucji.

Kara śmierci

Równolegle z pracą naukową prowadził działalność konspiracyjną. Po manifestacji patriotycznej w katedrze wileńskiej został uwięziony. Uniwersytet Jagielloński zaproponował mu katedrę zoologii, na co jednak nie zgodził się rząd austriacki. Dybowski ostatecznie otrzymał pracę adiunkta w Szkole Głównej w Warszawie. Z miejsca zaangażował się w organizację powstania styczniowego. Został komisarzem Rządu Narodowego na Litwę i Białoruś. Aresztowany, trafił do okrytej ponurą sławą X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej. Otrzymał wyrok śmierci. Za Dybowskim wstawiło się jednak niemieckie środowisko naukowe, które apelowało do cara przez wstawiennictwo samego Otto von Bismarcka o złagodzenie kary. W ten sposób Dybowski uniknął stryczka w zamian za 12 lat zesłania na katorgę. I tak zaczęła się jego największa przygoda naukowa…

Laboratorium w drewnianym szałasie

Cztery miesiące podróży i osiem tysięcy kilometrów. Tyle dzieliło Dybowskiego od Syberii. Prawie połowę trasy, drogę z Tobolska do Irkucka, więźniowie przebyli na własnych nogach. Większość maszerowała w łachmanach, zużyte buty zastępowały owinięte na stopach szmaty. Surowy klimat Syberii i brutalne traktowanie nie pomagały. Dybowski wytrzymał trudy pracy w kopalni w Nereczyńsku i przy wyrębie lasu gór Jabłonnych. Już wtedy zaczął z zaciekawieniem obserwować i opisywać otaczającą go przyrodę. Po dwóch latach od zesłania uzyskał pozwolenie na osiedlenie we wsi Kułtuk na zachodnim brzegu jeziora Bajkał. Gdy rozpoczął swoje badania nad najgłębszym jeziorem świata, uważano je za nieciekawe i niemal martwe. Dybowski rozpoczął badania w ekstremalnie trudnych warunkach. Mróz dochodził do -50 st. C. Cały niezbędny sprzęt naukowiec musiał zrobić samodzielnie. Na skutym lodem Bajkale wybudował przesuwany na płozach, drewniany szałas, który zapewniał ochronę przed przeszywającym do szpiku kości mrozem. W środku tego „prowizorycznego laboratorium” trzymał kilometry lin, kilogramy sieci, dziesiątki wędek, sond i czerpaków. Całe instrumentarium opuszczał przez wyrąbane w grubym lodzie przeręble. Poświęcenie Dybowskiego przyniosło zdumiewające efekty – badania Polaka ukazały światu bogactwo fauny i flory tego wyjątkowego akwenu. „To on wykazał, że jest to jezioro o niezwykłym wręcz procencie gatunków endemicznych, to znaczy takich, które poza tym miejscem nie występują nigdzie na świecie” – wskazywała dr Zuzanna Stromenger, biolożka i hydrolog.

Krowy morskie i szpital dla trędowatych

Sukcesy naukowe Dybowskiego sprawiły, że o jego uwolnienie zaczęli się ubiegać badacze z całej Europy. W końcu rząd Rosji uległ presji – Dybowski otrzymał ułaskawienie i mógł wrócić do Polski. Mimo że był teraz wolny, nie porzucił Syberii. Postanowił udać się na Kamczatkę, aby prowadzić badania zoologiczne i antropologiczne. Spędził tam pięć kolejnych lat. Zainteresował się szczególnie Wyspą Beringa. Uwagę naukowca zwróciły dwa gatunki: krowy morskie i koty morskie. Te pierwsze były ogromnymi roślinożernym zwierzętami, o długości „od 28 do 35 stóp angielskich, mającymi od 200 do 250 pudów samego smacznego mięsa i tłuszczu”. Przez swoje cechy stały się obiektem polowań myśliwych, co w konsekwencji doprowadziło do ich wyginięcia. Drugi gatunek, czyli koty morskie, badacz opisywał w następujący sposób: „Znajdzie się podróżnik naraz pośród ogłuszającego szumu morza i niemniej głuszącego beczenia setek tysięcy zwierząt o dziwnych kształtach, które poruszają się jakby jakie cienie w mgle panującej tu nieustannie. Ten niespodziewany widok silnie wstrząśnie każdym, kto po raz pierwszy znajdzie się tutaj”. Prowadząc badania na życie zarabiał jako lekarz państwowy w Pietropawłowsku. Angażował się też w aktywność społeczną – założył szpital dla trędowatych i za własne pieniądze zakupił małe stado reniferów, których mięso uratowało lokalną społeczność od śmierci głodowej. Miejscowi doceniając otrzymaną od Dybowskiego pomoc nazywali go „Dobrym Białym Bogiem”.


Brak dostępu do ankiet

Aby wziąć udział w ankiecie musisz posiadać konto oraz musisz być zalogowany.



Skip to content